Jestem Piotrek jestem ultramaratończykiem, podróżnikiem, self-serwisanetem i rowerzystą. Moją pasją jest właśnie rower i chciałbym Ci o tym opowiedzieć na blogu.
Jeżeli chcesz się zacząć ruszać, to zacznij robić to co Cię pasjonowało jak byłeś dzieckiem.
Gdzieś, kiedyś usłyszałem te słowa i postanowiłem po prawie 20 latach zapuszczenia i braku aktywności wdrożyć ten plan w życie. W przypadku roweru chyba się udało, bo stał się on moim środkiem do realizacji ambitnych celów.
Opowiem Ci o tym jak przez około 2 lata moja jazda rekreacyjna zamieniła się w niesamowite przygody podróżnicze, starty w ultramaratonach rowerowych i styl życia. Kilka lat i kilkanaście tysięcy przejechanych kilometrów dało mi mnóstwo doświadczeń i przemyśleń, które postanowiłem zebrać w jedno miejsce i pokazać Tobie.
Moją pasją od lat również było tworzenie stron WWW. Zawodowo nie jestem programistą, ale hobbystycznie trochę znam się na tym. Jeżdżąc robię sporo zdjęć i nagrywam filmiki, a moje archiwum tylko rośnie. Postanowiłem połączyć to wszystko w całość i wyszedł mi ten o to blog.
Wiem, że na blogu trzeba pisać, a ja z polaka zawsze byłem mierny i to mnie jedynie martwi. Ale nie można być przecież idealnym i jakoś trzeba zacząć. Na rowerze, też wyglądałem pokracznie jak zaczynałem aktualną z nim przygodę. Za 2 lata ten blog będzie cud malina. Zobaczysz!
Miłego czytania i do zobaczenia gdzieś na trasie.
Niestety w lokalnych sklepach królowały jedynie włoszczyzna i zupy jarzynowe. Ciągłe trzymianie mrożonki ręką byłoby niemożliwe, więc zaopatrzyłem się w coś, co jest w każdym wiejskim sklepie czyli pończochę. Lokalsi przecierali oczy ze zdumienia widząc gościa walczącego z pończochą i zupą jarzynową przymocowaną do kolana.
Z perspektywy czasu uświadomiłem sobie, że moja zajawka na jazdę długodystansową wzięła się właśnie z ambicji. Chcesz zacząć? Podejmij ambitne wyzwanie. Takie, które wydaje się na teraz niemożliwe do realizacji ale za rok już całkiem realne.
Po wymianie sąsiedzkich uprzejmości „guten morgen”, ogarnąłem się, spakowałem namiot, rozliczyłem z obsługą i wyruszyłem w dalszą podróż. Po drodze zahaczyłem jeszcze o sklep spożywczy. Usiadłem na ławeczce nad jeziorem i delektowałem się własnoręcznie skomponowaną kajzerką z serem i szynką, popijaną owocowym jogurtem.
Wsiadając na rower zawsze jest jakiś cel. Podjechać po zerówkę do sklepu, zrobić trening łydki, zaliczyć nowe kwadraty, przejechać wyścig w określonym czasie, czy dojechać do wyznaczonego na mapie miejsca.